W parku dworskim został zasadzony dąb dla upamiętnienia 250. rocznicy ucieczki z Kóz mieszkańców wyznania ewangelicko-reformowanego.

Zasadzenia symbolicznego dębu dokonali w poniedziałek 25 maja m.in. wójt gminy Kozy Jacek Kaliński oraz proboszcz parafii ewangelicko-reformowanej Świętej Trójcy w Lędzinach-Hołdunowie ks. dr Adam Malina. Nieprzypadkowo drzewo przyjęło już nazwę „Hołdunów”, w przyszłości zaś zostanie umieszczony pod nim głaz z najważniejszymi informacjami związanymi z jego obecnością w parku.

Dąb to pamiątka wydarzenia, które miało miejsce dokładnie 25 maja 1770 r. Jak wspomina koziański miłośnik historii Bartłomiej Jurzak, wówczas to 67 rodzin ewangelickich uciekło wraz z dobytkiem pod eskortą oddziału pruskich huzarów na ziemię książąt pszczyńskich. Życie w Kozach nie było dla nich łatwe. Mimo przychylności katolickich sąsiadów doznali wielu krzywd ze strony dworu. Zmuszani byli do ciężkiej pracy i gospodarowania na najgorszych gruntach.

Przede wszystkim jednak prześladowano ich za wyznanie. Modlili się w ukryciu, pokonywali też dziesiątki kilometrów, żeby święta przeżywać wśród współwyznawców. Wolność znaleźli wreszcie na obcej ziemi. Grupa, która 250 lat temu opuściła Kozy dała początek osadzie Hołdunów, obecnie dzielnicy miasta Lędziny.

Od siedmiu lat trwa stopniowe zbliżenie społeczności gminy Kozy oraz tej lędzińskiej, zwanej po dziś w dzielnicy Hołdunów „kozianami”. Pierwotnie tegoroczne obchody miały być znacznie bardziej okazałe i zakładały m.in. koncert i okolicznościowe nabożeństwo, wydanie rocznicowej publikacji, przeprowadzenie konferencji popularnonaukowej oraz właśnie zasadzenie drzew – platana w Hołdunowie, a dębu w Kozach. W formule on-line odbyła się za to konferencja „Kozy – Hołdunów, 250 lat koziańskiego exodusu”. (R)