Wszyscy trzymamy kciuki, aby powróciły dni chwały czechowickiego kajakarstwa. A są na to duże szanse. W Czechowicach-Dziedzicach poważnie myśli się o powrocie do świetności stawu Kopalniok.


W beskidzkim regionie nie brakuje takich dyscyplin sportu, które na przestrzeni lat przysporzyły zawodnikom, rozpoczynającym tu swoją wielką karierę, licznych i znaczących sukcesów. Z reguły są one pokłosiem odpowiednich warunków treningowych, umożliwiających stałe podnoszenie umiejętności. Często jednak trzeba radzić sobie w nie do końca sprzyjających okolicznościach i wyczekiwać lepszych czasów. Stwierdzenie to niemal idealnie pasuje do sytuacji dzisiejszego kajakarstwa w Czechowicach-Dziedzicach. Co jednak istotne, w optymistycznych barwach ? i to z kilku powodów ? rysuje się przyszłość czechowickich kajaków.


Bogate tradycje

Kajakarstwo do wąskiego grona najpopularniejszych dyscyplin sportu bez wątpienia się nie zalicza. Nie ma tu bogatych sponsorów, nadmiernego zainteresowania ze strony mediów, czy ikon na miarę sławnych piłkarzy, siatkarzy, bądź innych znamienitych sportowców. Były jednak czasy, gdy stawiano na rozwój kajakarstwa.


Początki tej dyscypliny w Czechowicach-Dziedzicach sięgają lat 30. minionego wieku. Na tutejszym stawie Kopalniok pierwsze pokazy kajakarskie odbyły się w 1935 r. Dwa lata później założony został Klub Sportowy Górnik Czechowice-Dziedzice z sekcją kajakarstwa, który jako twór wielosekcyjny reaktywowano po działaniach wojennych. Przez wiele lat kajakarze trenujący pod szyldem Górnika łączyli swoje zawodnicze obowiązki z pracą na etatach górniczych. A finansowego wsparcia rozwijającemu się klubowi udzielała czechowicka kopalnia Silesia.


Nic dziwnego, że w dogodnych warunkach pojawiły się godne odnotowania rezultaty. W 1947 r. pierwszym w historii klubu mistrzem kraju został Emil Folwarczny, nieco ponad 20 lat później w szeregi rodziny olimpijskiej wstąpił trenujący na czechowickim Kopalnioku Ewald Janusz. Lata 1979-1981 to okres dominacji ?górników? w drużynowych Mistrzostwach Polski.


Klub doczekał się wreszcie kolejnych olimpijczyków. Ba, medalistów olimpijskich! Marek Dopierała wrócił z kajakarskim srebrem i brązem z Seulu, Grzegorz Kotowicz sięgał po dwa brązowe medale w Barcelonie i Sydney, a Marek Witkowski po krążek brązowego koloru w Sydney.


Kopalniok wymarzony


W Czechowicach-Dziedzicach niewiele jest miejsc tak charakterystycznych, jak popularny Kopalniok. Tętniący życiem, przyjazny, mający swój specyficzny klimat. Takim ten staw i jego okolice pamięta wiele osób również dziś. ? Całe rodziny przychodziły, by spędzić tutaj przyjemnie czas. Była tu piaszczysta plaża, kąpielisko. Można było popływać na rowerkach wodnych, czy kajakach. Kiedyś funkcjonowały nawet bilety wstępu na teren obiektu ? wspomina czechowiczanin Grzegorz Kotowicz, który wiele Kopalniokowi zawdzięcza. ? Mój tata i dziadek byli zapalonymi wędkarzami. Zabierali mnie ze sobą na Kopalniok. Na tym stawie oswoiłem się z wodą i nauczyłem pływać. Wpatrywałem też w wylewających siódme poty kajakarzy. Ten sport szybko mnie zafascynował ? dopowiada dwukrotny medalista olimpijski.


Kopalniok urósł nieprzypadkowo do miana kajakarskiej kuźni talentów. KS Górnik przez długi czas nie miał sobie równych w kraju i słusznie zazdroszczono czechowickim kajakarzom bazy do treningu. Do miasta zjeżdżało też wielu znanych zawodników, staw był bowiem miejscem rywalizacji również o międzynarodowym charakterze.


Kajaki 2
Kajakarstwo? Pasja i nie tylko


Zmieniające się czasy doprowadziły do wykreowania nowej rzeczywistości. W niej okres świetności KS Górnik Czechowice-Dziedzice przeminął. Z finansowania klubu wycofała się kopalnia, która musiała przewartościować kierunki swoich działań. Sporo zmieniło się w samym klubie, wiele decyzji podjętych przez jego władze negatywnie wpłynęło na jakość szkolenia w kajakarstwie. Gwoździem do trumny mogła stać się kuriozalna decyzja sprzed trzech lat o sprzedaży obiektów klubowych osobie prywatnej. Na całe szczęście została pasja. Tych, którym kajakarstwo jest wciąż bliskie...


? Widząc to, co się dzieje, postanowiłem ratować kajaki w Czechowicach-Dziedzicach. Chałupniczymi metodami wypożyczyliśmy kontenery, w których przechowujemy dziś sprzęt i mamy szatnie. I, co równie ważne, uzyskaliśmy zgodę na korzystanie z samego akwenu ? wyjaśnia Bartłomiej Żaczek, wiceprezes Miejskiego Klubu Sportowego, w ramach którego w 2012 r., po rozmowach z ówczesnym prezesem Władysławem Mynarskim, powstała sekcja kajakowa. De facto była to jedyna droga ratunkowa, by ta dyscyplina profesjonalnie uprawiana w Czechowicach przetrwała.


Następcy mistrzów


W sekcji kajakowej trenuje obecnie około 40 zawodników, najmłodsi mają zaledwie 8 lat. Mateusz Borgieł i Jakub Gola znajdują się w ścisłej kadrze narodowej juniorów. Ale nie tylko ten duet świetnie rokuje na przyszłość. ? W latach 70. i 80. praktycznie każdy w Czechowicach ?otarł się? o kajaki. Dziś jest nieco trudniej, bo dzieciaki mają mnóstwo innych atrakcji i możliwości. Ja podobną drogą, jaką wybrałem w latach młodzieńczych, podążyłbym raz jeszcze ? podkreśla Grzegorz Kotowicz.


? Kajakarstwo to dyscyplina wszechstronna. Nie tylko pływamy kajakami po akwenie, ale również biegamy, prowadzimy zajęcia na basenie, uczymy dzieci pływać, oswajamy je z wodą. Dbamy też o koordynację ruchową. Zimą biegamy na nartach i jeździmy na łyżwach. Pamiętajmy, że sport uczy pokory. W kajakarstwie dodatkowo nie tylko trzeba walczyć z sobą, ale i z naturą. Nasi podopieczni świetnie znają nasze hasło przewodnie, którego się trzymamy: ?Jak wesoło bez złych zdarzeń, zostać dobrym kajakarzem? ? dodaje Magdalena Żaczek, trenerka w sekcji kajakowej MKS Czechowice-Dziedzice.


A skoro mowa o sukcesach, to młodzi następcy olimpijczyków sprzed lat mają znakomite wzorce i... kolekcję medalową do uzupełnienia. Wszak w ponad 70-letniej historii zawodnicy klubu zdobyli m.in. ponad tysiąc medali Mistrzostw Polski oraz setkę krążków w czempionatach europejskim i światowym.


Kajaki 1
Z perspektywami


Kwestie własnościowe terenów znajdujących się wokół stawu, to w głównej mierze przeszkoda, by przy Kopalnioku powstał obiekt aspirujący do miana wizytówki Czechowic-Dziedzic. Władze gminy poczyniły jednak starania, by bielskie Starostwo Powiatowe przekazało na rzecz czechowickiego samorządu grunty, na których znajduje się obecnie baza kajakarzy. ? Zrobiliśmy to właśnie po to, aby odpowiednio zagospodarować ten rejon na tereny rekreacyjne i stworzyć przystań kajakową z prawdziwego zdarzenia ? komentuje Maciej Kołoczek, wiceburmistrz Czechowic-Dziedzic.


? Kajakarstwo w Czechowicach-Dziedzicach wciąż jest dyscypliną popularną i rozwijającą się, w dodatku ma ogromne tradycje. Mamy świadomość, że właściwa baza jest konieczna dla utrzymania wysokiego poziomu sportowego. Wiemy również doskonale, jak ważna jest poprawa wizerunku tego miejsca ? mówi Kołoczek, który potwierdza, że gmina w myśl zaplanowanej strategii rozwoju sportu zamierza pozyskać środki zewnętrzne na gruntowne odnowienie parku przy Kopalnioku.


Jaka będzie zatem przyszłość kajakarstwa ze szczególnym uwzględnieniem tego pod czechowickim szyldem? ? Popularność tego sportu zwiększy się automatycznie w momencie zdobycia przez któregoś z kajakarzy złotego medalu olimpijskiego. Wszyscy oczywiście tego wyczekujemy, bo byłby to dla całej dyscypliny doskonały impuls. My w każdym razie nie damy zginąć kajakarstwu w Czechowicach-Dziedzicach. Chcemy jeszcze zrobić wiele dobrego i mamy ku temu ogromny zapał ? zauważa z optymizmem wiceprezes Żaczek.