Jaskinia Malinowska, w pobliżu pieszego szlaku turystycznego między Przełęczą Malinowską a szczytem Malinowa, została udostępniona turystom.
Tak naprawdę jaskinia była zawsze dostępna, dostanie się jednak do niej wymagało sporych umiejętności grotołaza. Obecnie dzięki współpracy miasta Wisła, Nadleśnictwa Wisła oraz Klubu Alpinistycznego przy Beskidzkiej Grupie GOPR został zamontowany system stalowych drabin i uchwytów, umożliwiających zejście do głównego korytarza, skąd dość łatwo można obejrzeć całą jaskinię.
Mimo wykonanych ułatwień trzeba zachować rozwagę. Wybierając się do niej należy posiadać latarkę, najlepiej tzw. czołówkę, także odpowiednie ubranie (bardzo łatwo się pobrudzić) i kask, bo choć jaskinia jest w miarę bezpieczna, łatwo w niej uderzyć głową o skałę. Najłatwiej dotrzeć do niej od strony Białego Krzyża, a więc Przełęczy Salmopolskiej.
Jak podaje portal www.wisla.org, należy ona do grupy jaskiń szczelinowych, powstała w procesie przemieszczenia mas skalnych w warstwie piaskowców godulskich. Jaskinię o praktycznie horyzontalnym rozwinięciu na kierunku wschód-zachód, z uwzględnieniem 10 m szczelinowej studni wejściowej,  tworzą wysokie i dość wąskie szczeliny, połączone na różnych wysokościach krętymi ciasnymi korytarzykami z niewielkimi rozszerzeniami stanowiącymi małe komory.
Jaskinia według ostatnich pomiarów ma 249,5 m długości korytarzy i głębokość 23,20 m., od 1992 r. stanowi pomniki przyrody. Obok jaskini w Trzech Kopcach to chyba najsłynniejsza beskidzka jaskinia. Przez grotołazów, mimo niewielkich rozmiarów, uważana za jeden z największych skarbów speleologicznych w całym regionie. Zwana jest także Ondraszkową Jamą, bo według legendy korzystał z niej zbójnik Ondraszek, ukrywając się przed „pańskimi”. Okresowo, w jej ciemnym wnętrzu pojawia się jeziorko.

(RED)