Niewielką dawkę pozytywnych emocji przyniosła piłkarska jesień w wydaniu żywieckiego Mitechu. W ostatnich miesiącach drużynę prześladował pech, który po części przystopował sportowy rozwój klubu.
Latem w Żywcu fetowano nie lada osiągnięcie. Piłkarki TS Mitech grały tak dobrze i równo na przestrzeni całego sezonu, że ukończyły go w ścisłej czołówce kobiecej Ekstraligi, zdobywając historyczny medal w rywalizacji krajowej elity. Tylko potentaci Medyk Konin i Górnik Łęczna, a więc kluby działające na zasadach profesjonalnych, zdystansowały żywczanki pod wodzą trener Beaty Kuty.
Znakomita postawa w poprzednich rozgrywkach wzmogła apetyty przed sezonem 2016/2017, również w obliczu zmian kadrowych, które latem w Mitechu nastąpiły. By łączyć grę w piłkę ze studiami, do Stanów Zjednoczonych wyjechała podstawowa bramkarka Kinga Szemik. Po kilku sezonach klub opuściła doświadczona Anna Żak, a po stronie ubytków znalazło się także nazwisko utalentowanej Aleksandry Noras. Siła zespołu zdawała się jednak wzrosnąć, bo włodarze klubu z Żywca postarali się o sprowadzenie aż pięciu zawodniczek, broniących wcześniej barw Czarnych Sosnowiec. Za strzelanie goli dla żywczanek odpowiadać miała Renata Warunek, formację obronną i linię pomocy zasiliły natomiast Ewelina Prokop, Karolina Gruszka, Angelika Gębka i Izabela Frączek.
Tymczasem kadrowa sytuacja Mitechu skomplikowała się już w trakcie letnich przygotowań, gdy znaczący ich etap straciły wskutek kontuzji Karolina Wiśniewska, Patrycja Rżany i Magdalena Chrzanowska. Inauguracja sezonu, której towarzyszyło uroczyste wręczenie medali dla żywieckich piłkarek, przyniosła rozczarowanie w postaci domowego remisu 1:1 z Olimpią Szczecin. Tydzień później Mitech uległ w Wałbrzychu tamtejszym akademiczkom 0:4, by następnie przegrać 1:3 z przyjezdnymi z Łęcznej. Było wówczas niemal pewne, że udaną wiosnę sezonu wcześniejszego ciężko będzie powtórzyć. Na domiar złego w trakcie jesiennej rywalizacji poważnych urazów wymagających operacji doznały Warunek i Gruszka, taki sam los spotkał na finiszu pechowej rundy wychowankę Katarzynę Rozmus.
Bilans piłkarskich meczów w Ekstralidze okazał się po zakończeniu zmagań rozczarowujący. Futbolistki Mitechu wygrały tylko cztery razy, dwa spotkania zremisowały, a w siedmiu zaznały goryczy porażki, finiszując na 9. miejscu w stawce. Na stosunek bramkowy złożyło się 16 goli strzelonych, ale zarazem 32 stracone. Strata do znajdującego się aktualnie na 6. pozycji zespołu ze Szczecina wynosi jednak zaledwie punkt, wciąż możliwa jest więc realizacja założonego celu awansu do grupy mistrzowskiej Ekstraligi. Poza tym na wiosnę Mitech wystąpi w ćwierćfinale Pucharu Polski, gdzie również może pokazać rzeczywisty potencjał.

Marcin Nikiel

jan-szupina-glowkaJan Szupina,
prezes TS Mitech Żywiec:
Oczekiwania w odniesieniu do jesiennych rozgrywek mieliśmy większe. Wydawało się, że zmiany w kadrze wpłyną pozytywnie na podniesienie poziomu sportowego. Nasze plany jednak posypały się w bardzo nieszczęśliwych okolicznościach. Nie przypominam sobie, abyśmy kiedykolwiek borykali się aż z tyloma długotrwałymi kontuzjami zawodniczek, które miały odgrywać w drużynie istotne role. Powodów do rozpaczy w każdym razie nie ma, bo wiosną możemy powetować sobie nieudaną rundę minioną. W kontekście walki o miejsce w górnej części ligi nic nie jest jeszcze stracone. Poza tym będziemy dążyli do tego, aby do pierwszego zespołu wkraczało coraz więcej naszych młodych wychowanek.