Starsi mieszkańcy gminy Jasienica – ale i sąsiednich miejscowości, także Bielska-Białej i Czechowic-Dziedzic – pamiętają zapewne olbrzymią czerwoną tatrę, która z wyciem syren pędziła do pożarów. Po latach przeszła renowację i teraz służy jako zabytkowy i reprezentacyjny pojazd miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej w Jasienicy.
W 2004 r. Tatrę 148 Skuteng RFT 6610/S – GCBA 10/40 – powszechnie nazywaną „papugą” – wycofano ze stanu OSP Jasienica. Przez kolejnych 11 lat auto stało u zaprzyjaźnionego gospodarza pod daszkiem. – Trudno było nawet znaleźć odpowiedni garaż, bo auto jest olbrzymie. Ale od początku myśleliśmy, aby przeprowadzić renowację i przywrócić pojazdowi jego dawny blask – mówi Tomasz Mendrek. Wraz z innymi kierowcami z OSP Jasienica, Arturem Berkiem i Gustawem Berkiem, przez wiele miesięcy pracowali przy renowacji. Problemem nawet nie był brak pieniędzy, lecz znalezienie odpowiednio przestronnego miejsca do przeprowadzenia robót, także znalezienie oryginalnych części, lakierów, mechaników, którzy będą w stanie podpowiedzieć, jak uporać się z rzadkimi mechanizmami.
Syn Tomasza, Jakub Mendrek, interesuje się historią pożarnictwa, spróbował odtworzyć dzieje jasienickiej tatry. Auto wraz z partią 24 innych tego typu pojazdów, dotarło do Polski w 1973 r. Samochód jest produkcji czechosłowackiej, specjalistyczne nadwozie strażackie wykonano w Norwegii. Na tak wielki i kosztowny pojazd stać było tylko najbogatsze straże pożarne, najczęściej przyzakładowe. Ten egzemplarz trafił do Zawodowej Zakładowej Straży Pożarnej bielskiej Fabryki Samochodów Małolitrażowych, gdzie służył do 2004 r.
– To prawdziwy kolos – mówią Artur i Tomasz Berkowie. Auto ma 9 metrów długości i ponad 3 metry wysokości. Łącznie z wodą w zbiorniku, mieszczącym 10 tys. litrów wody, ważyło 24,5 tony. – Jeszcze przez wiele lat od wejścia do służby był największym wozem strażackim w Polsce. Ze swoim wielkim zbiornikiem wystarczał za cztery inne pojazdy – dodaje Tomasz Mendrek. Przy pożarach dowożono do niego wodę, wlewano ją do zbiorników tatry, a stąd przez niezwykle wydajną motopompę (4 tys. litrów na minutę) rozdzielany był strumień wody o wysokim ciśnieniu na sześć linii gaśniczych.
Ale pojazd też był kosztowny w utrzymaniu – pali 38 litrów na sto kilometrów. Jakub przypomina, że w tamtym okresie był nie tylko największym wozem bojowym, ale i bardzo nowoczesnym. Wyposażony był w rodzaj joysticka, który pozwalał z zewnątrz wozu sterować armatką.
Wóz przez wszystkie lata zachował swoją sprawność, zarówno w mechanizmie samego pojazdu, jak i motopompy. Trzeba było jednak wymienić trochę części, oleje i inne elementy eksploatacyjne, pamiętając, że trzeba zachować oryginalność całości. – Prace będziemy prowadzić dalej, teraz przede wszystkim już nad estetyką samochodu. Nie możemy go tak, po prostu odmalować, bo wtedy zamalowalibyśmy jego oryginalny lakier. Możemy więc zrobić tylko poprawki lakiernicze – wyjaśnia Tomasz Mendrek.
Auto wzięło już udział w zlocie pojazdów zabytkowych i podczas Lata w Jasienicy zostało zaprezentowano na terenach Drzewiarza. Strażacy z OSP Jasienica liczą, że wraz z zabytkową sikawką konną, której renowację przeprowadzili kilka lat wcześniej, będzie można pokazywać tatrę szerokiej publiczności przy wielu najbliższych okazjach.

(UGJ)

Janusz Pierzyna 1 INTJanusz Pierzyna,
wójt gminy Jasienica:
Ucieszyłem się, gdy strażacy zwrócili się do mnie, że chcą przeprowadzić renowację tego wyjątkowego pojazdu. Zadeklarowali, że potrzebują pieniędzy na części zamienne i materiały do pracy, ale renowację przeprowadzą własnymi siłami. Toteż wsparliśmy ich jako gmina, bo dzięki temu utrwalili sporą część tradycji pożarniczych.
Prace nad poprawą estetyki tatry w dalszym ciągu będą trwały, ale już można ją pokazywać. To ważne świadectwo naszej historii, tak gminy Jasienica, jak i całego regionu, bo pojazd gasił pożary w całym dzisiejszym powiecie bielskim, był wtedy największym wozem. Obok odnowionych sikawek ręcznych, jest kolejną pozycją naszego lokalnego dziedzictwa.