Od czerwca 2020 roku przewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” przy spółce Kuźnia Polska w Skoczowie jest Artur Słowiok. Nie narzeka na brak pracy.

– Dlaczego ja? Bo ludzie mnie wybrali, bo jestem bezpośredni i chcę, byśmy tu, w Kuźni Polskiej, byli traktowani dobrze, na równi. Bo chcę, wraz z moją komisją – przede wszystkim Michałem Cieślarem i Andrzejem Raszką, wspólnie działać i pomagać ludziom. Zależy nam, aby ludzie za swą ciężką uczciwą pracę otrzymywali także uczciwą, godziwą płacę. A z tym jest bardzo różnie – mówi Artur Słowiok. Przykładowo opowiada, jak w myśl ustaleń z pierwszego kwartału tego roku każdy pracownik miał dostać 8,5-procentową podwyżkę, tymczasem były one bardzo zróżnicowane. – Jedni dostali trzy złote, inni nic, a wszystko to na podstawie niejasnych dla pracowników kryteriów. Bulwersuje to ludzi, tym bardziej, że wiedzą, jak holding Mangata wypłaca sobie milionowe dywidendy. Przecież pieniądze te pochodzą z zysków, które wypracowują ludzie związani z produkcją – mówi szef „Solidarności” w Kuźni. Dodaje, że między innymi przez takie sytuacje ludzie od dawna mówią, że w zakładzie wszechobecne są segregacja ludzi i kolesiostwo.

Artur Słowiok podkreśla, że to dzięki pracownikom tego zakładu, których większość ma 30-, 40-letnie doświadczenie w swym zawodzie, buduje się przyszłość Kuźni. Tymczasem zarząd firmy patrzy tylko na zielone słupki zysków, zapominając chyba, kto te zyski wytwarza. – Nawet w dobie kryzysu i pandemii zakład miał bardzo duże zyski, a na koniec czerwca bieżącego roku zysk netto wynosi 38 procent. Szkoda, że ludzie tego nie odczuwają – mówi Artur Słowiok. Podaje, że pracownicy z wieloletnim stażem za swą ciężką pracę dostają 3500-3700 złotych miesięcznie z premią. – Naprawdę, trudno za takie pieniądze przeżyć, zwłaszcza w dzisiejszej sytuacji, przy rosnących cenach i opłatach. To bardzo ryzykowna gra, bo ludzie zaczynają mówić: oni udają, że nam płacą, to my udajemy, że pracujemy – podkreśla, nie kryjąc, że jest zbulwersowany takim traktowaniem pracowników, będących fachowcami w swej branży, których trudno będzie zastąpić. – Ktoś może powiedzieć, że przecież od dwóch lat mamy wypłacane 400 zł na tzw. karpia, ale trzeba pamiętać, że są to pieniądze z funduszu socjalnego, gdzie pracodawca nie daje nic od siebie – tłumaczy szef „Solidarności” w Kuźni Polskiej. W takiej sytuacji cieszy każdy, choćby najmniejszy sukces. Za taki można uznać przeforsowanie zmiany wypłat premii – z trzymiesięcznych na miesięczne.

Artur Slowiok z satysfakcją podkreśla, że wciąż rośnie liczba ludzi, którzy wstępują do struktur „Solidarności” Kuźni Polskiej. W tej chwili organizacja ta liczy blisko 140 członków. – Trzeba wiele rzeczy zmienić, dlatego proszę o solidarne wsparcie naszych działań i o wstępowanie w nasze szeregi. Życie staje się coraz bardziej kosztowne i chcemy za swą rzetelną pracę otrzymywać godziwą zapłatę, byśmy mogli sprostać rosnącym wydatkom. Wciąż jednak wielu ludzi jest przeciwnych zapisywaniu się do związku, ale na każdym kroku pytają o podwyżki. Inną przykrą sprawą jest, że ogólnie młodzież nie garnie się do związków, uważając zapewne, że inni za nich i dla nich wywalczą lepszą pracę i większe płace. Prawda jest jednak taka, że tylko silni merytorycznie i liczebnie możemy skutecznie walczyć o prawa pracownicze. Dlatego wciąż apeluję o zapisy do „Solidarności”, bo razem możemy więcej! – kończy Artur Słowiok.

Materiał NSZZ „Solidarność” Podbeskidzia