O samorządzie powiatowym, współpracy powiatu bielskiego z miastem Bielsko-Biała, a także o Związku Powiatów Polskich rozmawiamy z jego nowym prezesem Andrzejem Płonką, zarazem starostą bielskim wybranym na kolejną kadencję.

Redakcja: Przed 20 laty wszedł pan do Zarządu Powiatu, niedługo później został starostą, obecnie na następną kadencję – z bardzo dobrym wynikiem wyborczym – ponownie uzyskał tę funkcję. Przez wiele lat pracował też w Związku Powiatów Polskich, zostając teraz jego prezesem. Chyba przybędzie panu pracy?
Andrzej Płonka: Mam pełną świadomość, że wyzwania są spore, ale nie boję się tych wyzwań. Mój optymizm opieram na fakcie mojego dwudziestoletniego doświadczenia w odrodzonym samorządzie, gdzie pracowałem zarówno jako członek Zarządu Powiatu, potem wicestarosta, by następnie sprawować funkcję starosty bielskiego. Przez dwie kadencje byłem szefem Konwentu Starostów Województwa Śląskiego.
Mówię o tym, bo tym większą mam satysfakcję, że również w skali całego kraju moja dotychczasowa aktywność została doceniona. Prezesem Związku Powiatów Polskich zostałem wybrany bez głosu sprzeciwu i postawienia innych kandydatów, a przecież jest to środowisko bardzo zróżnicowane – w 304 powiatach funkcjonują wszystkie możliwe opcje polityczne. Zgodnie jednak uznano, że przedstawiający swoją niezależność przez wszystkie te lata Andrzej Płonka będzie dobrze Związek reprezentował i troszczył się o mądre, konkretne działania nie na rzecz jakiejś partii politycznej, ale samorządu terytorialnego całej Polski. Uważam, że w ten sposób ogólnopolska reprezentacja samorządu powiatowego podkreśliła wolę rozmowy ze wszystkimi środowiskami, aby merytorycznie rozwiązywać problemy.
Z kolei dobry wynik wyborczy w wyborach do Rady Powiatu Bielskiego bardzo mnie cieszy, bo składają się na niego, jak już mówiłem, dwie dekady pracy na rzecz powiatu. Potrafiliśmy jako ugrupowanie bezpartyjne Rodzina – Prawo – Wspólnota przekonać do siebie mieszkańców, te wyniki wskazują, że ludzie mają do mnie zaufanie, co bardzo wysoko sobie cenię.

Spodziewa się pan trudności? Wcześniej przez wiele lat był pan wiceprezesem Związku, więc wie chyba, co go czeka.
Nie można bać się problemów, czy jak pan to nazywa trudności. One są wpisane w naszą samorządową misję, tym bardziej, że choć jest to funkcja społeczna, to będzie ona wymagała dużego zaangażowania. O tyle będzie mi łatwiej, że do tej pory jako wiceprezes reprezentowałem Związek będąc współprzewodniczącym Zespołu ds. Zdrowia i Polityki Społecznej przy Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Zajmowałem się więc głównie kwestiami służby zdrowia. Teraz to spektrum moich zainteresowań znacznie się powiększy. Dochodzi szereg spraw społecznych, tych związanych z infrastrukturą, cyfryzacją. I oczywiście Komisja Wspólna, w której będę chciał uczestniczyć i rozmawiać o problemach, jakie się na różnych poziomach samorządowych pojawiają.

Jakie ze spraw dotyczących samorządu powiatowego uważa pan za najważniejsze do rozwiązania?
Priorytetów jest kilka. Trzeba będzie rozmawiać, aby zmianie uległy przepisy dotyczące zwiększenia dochodów jednostek samorządu terytorialnego, w tym przede wszystkim powiatów. To niezwykle ważne, bo od początku zostało to niestety źle ułożone. Zamierzenie wprowadzającego reformę premiera Jerzego Buzka było takie, aby zdecentralizować zadania państwa wraz z odpowiednimi finansami, ważne sprawy z punktu widzenia bezpieczeństwa mieszkańców cedując na starostów, burmistrzów, wójtów. Tego jednak nie udało się zrealizować i dziś obserwujemy z niepokojem, że o wielu kwestiach decyduje się z perspektywy Warszawy. Co niekoniecznie poparte jest wiedzą, jak rzeczywiście sytuacja w danym regionie się przedstawia.
To trudna materia, ale wymaga pilnych rozmów i zmian ustawowych. Jestem w zarządzie Związku Powiatów Polskich już czwartą kadencję, zawsze swoją osobą – i myślę, że to w dużej mierze przekonało starostów do powołania mnie na stanowisko prezesa – starałem się konsolidować środowiska o nierzadko nawet bardzo odmiennych poglądach. Powtarzam to, że nad nami stoi partia, która nazywa się „Samorząd”. Moment na przeprowadzenie głębszych zmian w tym roku z racji wyborów jest trudny, ale już rozpoczynamy rozmowy i zabieramy się do pracy.

Poprzednia kadencja pełna była napięć na linii rząd-samorząd. Czy na początku tej kadencji jest inaczej?
Tarcia były zawsze i niezależnie od tego, jaki był, jest i będzie rząd. Jedno jest pewne i niezmienne – samorząd pozostanie samorządem. Chociaż władze w samorządach także się zmieniają to zadania niezbędne do realizacji są te same. Przez lata funkcjonowania Związku Powiatów Polskich szczególnie jesteśmy uwrażliwieni na mocno postępującą centralizację zadań i finansów państwa. Bardzo się tego obawiamy, bo naszym zdaniem nie przyczyni się dobrze do rozwoju kraju. Tu, w regionach, a nie z perspektywy centralnej, wiemy, jak się najlepiej rozwijać, znamy potrzeby, problemy mieszkańców. To w regionie chcielibyśmy decydować na co przeznaczać środki. Jeżeli nie będzie mądrej decentralizacji finansów publicznych i odpowiednio ułożonych dochodów jednostek samorządu terytorialnego, to niewiele zmieni się na lepsze. Dziś jest sprzyjająca koniunktura, ale nie mam wątpliwości, że w połączeniu z dochodami na właściwym poziomie dałoby nam to o wiele większy rozwój i inwestowanie na miarę potrzeb w każdym regionie kraju.

Do tej pory w Związku Powiatów Polskich zabiegał pan o rozwiązania dotyczące szpitalnictwa. Dalej zamierza pan się tym zajmować?
Tak, bo to jedna z kluczowych spraw w skali całego państwa, a bodaj najważniejsza z perspektywy obywatela, mieszkańca. Co może być istotniejsze od naszego zdrowia? To przede wszystkim szpitale w powiatach w znacznej mierze zabezpieczają potrzeby szpitalnicze całego kraju. W pierwszej kolejności przyjmowanie chorych pacjentów odbywa się właśnie w kilkuoddziałowych placówkach powiatowych, gdzie dopiero następuje diagnostyka i dalsze kierowanie na leczenie. Mimo tej istotnej roli nigdy za tym nie szły środki finansowe na odpowiednim poziomie. Dziś słusznie się postrzega, że nawet droga gminna czy powiatowa może być dziurawa, remont jakiegoś obiektu może poczekać, ale zdrowia zaniedbać po prostu nie wolno. Służba zdrowia będzie w tym roku i następnych olbrzymim wyzwaniem i to nie tylko dla powiatu, ale również rządu, bo np. część klinik podlega przecież pod Ministerstwo Zdrowia, a inne wysokospecjalistyczne z kolei marszałkom. Widzimy ogromne potrzeby w tym zakresie.

A więc ma pan jasną wizję roli samorządu powiatowego i zamierza o nią zabiegać. A co z powiatem bielskim? Wystarczy na niego czasu?
Prezes Związku Powiatów Polskich pozostaje starostą bielskim i zgodnie z powiedzeniem, że koszula bliższa ciału to powiat bielski jest dla mnie ważniejszy. Otrzymałem mocny kredyt zaufania od moich wyborców, od mieszkańców powiatu bielskiego, i nigdy o tym nie zapominam. Podczas najbliższych dwóch lat w naszym regionie konieczne będą do uregulowania właśnie kwestie szpitalnictwa. Rządowa sieć szpitali nie rozwiązała problemów, a wręcz je pogłębiła, powodując zadłużanie placówek. Kontrakt zawierany na kolejne lata jest oceniany w oparciu o punkty sprzed 10 lat, a przecież dochodzą podwyżki dla pielęgniarek, lekarzy, ratowników medycznych, brakuje też specjalistów.
To sprawa do załatwienia przez pokolenie, a nie w ciągu jednego roku. I niezmiernie się cieszę, że dochodzę w tej kwestii do porozumienia z nowym prezydentem Bielska-Białej. Musimy to także poukładać wspólnie z naszymi wójtami i burmistrzami, bo sytuacja się pogarsza, a nie można doprowadzić do sytuacji, aby szpitale ulegały likwidacji. Tak dzieje się nie tylko w naszym regionie, taki problem ma cała Polska i wielokrotnie to podkreślaliśmy.

Wspomniał pan o współpracy z nowym prezydentem Bielska-Białej. Czy Jarosław Klimaszewski jest bardziej otwarty na wspólne rozwiązywanie problemów całego regionu, niż było to do tej pory?
Prezydent Jarosław Klimaszewski to od lat znany samorządowiec, znamy się dobrze. Liczę więc na bardzo dobrą współpracę, ale, co zrozumiałe, na efekty trzeba będzie poczekać. Tym bardziej, że obszarów takiej współpracy jest naprawdę dużo. Mieszkańcy naszego powiatu pracują w Bielsku-Białej, tu dojeżdżają, tu się uczą, ale w sporej skali jest również w odwrotną stronę – mieszkańcy Bielska-Białej pracują w gminach powiatu, a już na pewno wypoczywają w miejscowościach powiatu bielskiego, tak jak np. Szczyrk, Jaworze czy Porąbka. Toteż przenikamy się wzajemnie. Bielsko to największe miasto w regionie i powiat bielski z tym miastem tworzą naczynia połączone. Jestem optymistą, że nasza współpraca na rzecz 300 tys. mieszkańców – bo tyle mniej więcej liczy Bielsko z powiatem – będzie bardzo dobra, owocna.

Rozmawiali: Mirosław Łukaszuk i Marcin Nikiel