Bezpieczny sezon zimowy w turystyce jest możliwy – takie jednomyślne stanowisko wygłaszały od momentu zaostrzenia restrykcji rządowych w dobie pandemii samorządy gmin górskich.

Postulaty, choć zostały wysłuchane, nie zapobiegły decyzji o lockdownie branży turystycznej i narciarskiej na samym wstępie sezonu zimowego. – Znaleźliśmy się w sytuacji bardzo, ale to bardzo trudnej. Spodziewamy się ogromnych strat – mówi burmistrz Szczyrku Antoni Byrdy.

 

Ferie tylko jednorazowe

Gdy w drugiej połowie listopada miasto i funkcjonujące na jego terenie ośrodki narciarskie oraz przedsiębiorcy z różnych branż szykowali się do nadchodzącego sezonu zimowego, niczym grom z jasnego nieba pojawiła się informacja o znacznym ograniczeniu ferii. By zmniejszyć częstotliwość wyjazdu zimowego dzieci i młodzieży, termin wypoczynku wyznaczono dla całego kraju jednorazowo między 4 a 17 stycznia 2021 roku. – Niemal natychmiast otrzymałem wiele słów oburzenia od właścicieli wyciągów narciarskich, hoteli, pensjonatów, kwater w domach prywatnych, szkółek i serwisów narciarskich czy pojedynczych instruktorów. Wszyscy stanęliśmy w obliczu klęski finansowej – zauważa burmistrz Antoni Byrdy.

Jak dodaje, zamieszanie związane z ogłoszonym terminem ferii zapoczątkowało wspólne działania gmin górskich, które zjednoczyły się, by przedstawić na szczeblu rządowym swoje racje. – Lockdown w górskich miejscowościach żyjących z turystyki oznacza drastyczny spadek poziomu życia przeciętnego mieszkańca. Dla samorządu to pozbawienie znacznych środków finansowanych, przeznaczanych na obsługę wielu powierzonych nam zadań – podkreśla burmistrz Szczyrku.

 

Kluczowe postulaty

Samorządy gmin górskich, w odpowiedzi na kolejne obostrzenia przedstawione przez premiera Mateusza Morawieckiego i dotyczące branży turystycznej, wypracowały konkretne propozycje łagodzące obrany kurs. Wśród nich znalazło się m.in. zorganizowane ferii zimowych przez okres 10-tygodniowy, od stycznia do połowy marca, celem rozładowania natężenia ruchu turystycznego.

W następstwie wideokonferencji przeprowadzonej z wicepremierem Jarosławem Gowinem wskazano na konieczność traktowania branży turystycznej jako całości, a więc z uwzględnieniem wszystkich rodzajów działalności jako systemu naczyń połączonych. Zaproponowano również wdrożenie odpowiednich procedur sanitarnych, włącznie z przyjmowaniem turystów i narciarzy po przedstawieniu negatywnych wyników testów antygenowych lub dokumentujących posiadanie przeciwciał.

 

Polska Zima Razem

Przedstawiciele gmin górskich – Szczyrku, Bukowiny Tatrzańskiej, Karpacza, Dusznik Zdroju, Kościeliska i Świeradowa Zdroju – zorganizowali w grudniu dwie konferencje prasowe, którym towarzyszyło hasło „Polska Zima Razem”. Samorządowcy przekonywali, że bezpieczny sezon zimowy w turystyce jak najbardziej jest możliwy. – Zgodnie stwierdziliśmy, że zapowiadane rekompensaty za straty powstałe w wyniku ograniczenia działalności to rozwiązanie ostateczne. Środki nie są w stanie trafić do wszystkich gałęzi branży – wyjaśnia Antoni Byrdy.

Podczas spotkania w Szczyrku w piątek 11 grudnia włodarze wspomnianych samorządów podpisali list intencyjny w sprawie powołania Stowarzyszenia Gmin Górskich Rzeczpospolitej Polskiej. Zaproszono jednocześnie do dołączenia inne gminy należące do obszarów górskich. Tych w całym kraju jest aż 203 – w województwach małopolskim, dolnośląskim, śląskim, podkarpackim, świętokrzyskim i opolskim. – To naprawdę spora grupa dająca istotny, bo blisko dwucyfrowy wskaźnik procentowy produktu krajowego brutto – zaznacza burmistrz miasta Szczyrk.

 

Aby przetrwać

W różnych przekazach i komentarzach tak daleko idące starania samorządów oraz przedsiębiorców utrzymujących się w znacznej mierze z turystyki zostały ukazane niekoniecznie w dobrym świetle. – Dotarły do nas sygnały o góralskiej pazerności. Ale to zupełnie nie chodzi o to, a o zwyczajne przetrwanie. Najbogatsi pewnie z czasem sobie poradzą, zwłaszcza przy prowadzeniu również innych interesów. W Szczyrku nie brakuje natomiast takich ludzi, którzy naprawdę żyją z dnia na dzień. Prowadzą swoje biznesy rodzinne od lat, a teraz znaleźli się w wielkiej potrzebie – mówi Byrdy.

 

Straty i niepewność

Jak mówi burmistrz Szczyrku, pośrednio lub bezpośrednio z turystyki utrzymuje się w mieście 80 proc. jego mieszkańców. Ich dramatyczna sytuacja w sposób oczywisty odbije się również na samorządzie. – Znaleźliśmy się w sytuacji bardzo, ale to bardzo trudnej. Oszacowanie strat jest na ten moment nieprecyzyjne, ale perspektywa kilku milionów „w plecy” wydaje się niestety całkiem realna – twierdzi Antoni Byrdy.

– Tegoroczny okres pandemii to strata ok. 1 mln zł. Toczące się sprawy związane z tzw. opłatą miejscową to kolejne 700 tys. zł. Do tego dochodzą niejasności prawne dotyczące podatku od budowli (wyciągów narciarskich). Teraz jeszcze zagrożenie, że sezon zimowy będzie stracony. Niech wymowne będzie to, że przy całkowitym lockdownie, a z nim zmierzymy się na przełomie grudnia i stycznia, w samym tylko Szczyrku to strata na poziomie mniej więcej 40 złotych na sekundę – szacuje burmistrz.

Aspekt finansowy nie jest jedynym wskazywanym jako istotny problem. – Bezwzględnie najważniejsze jest ludzkie życie. To stawiać należy na pierwszym miejscu w podejmowaniu decyzji, które mamy doskonale świadomość nie są łatwe. Ale dostrzegamy, że coraz bardziej troszczyć się trzeba również o zdrowie psychiczne. Obawiam się, że biorąc pod uwagę wszystkie kwestie przyjdzie nam zapłacić niemałą cenę za to, z czym się mierzymy. Ogromny niepokój budzi na dodatek brak przewidywalności i ciągłe zaskakiwanie nas – podsumowuje Antoni Byrdy. (Nik)

Foto: Mat. UM Szczyrk