Mija trzeci tydzień po katastrofalnej nawałnicy, a rząd ciągle nie może określić, w jaki sposób i w jakiej skali udzielić wsparcia potrzebującym. Samorządy i poszkodowani mieszkańcy zostawieni są sami ze swoimi problemami – mówi poseł Stanisław Szwed, który wraz z innymi parlamentarzystami Prawa i Sprawiedliwości z naszego regionu zadali pytanie w sprawach bieżących na posiedzeniu plenarnym Sejmu RP, jak również interpelację w tej sprawie do premiera Donalda Tuska.

We wtorek 4 czerwca nad Bielskiem-Białą, gminami powiatu bielskiego, cieszyńskiego i sąsiadującymi powiatami województwa małopolskiego przeszła nawałnica. W ciągu kilku godzin w rejonie bielskich Aleksandrowic i Wapienicy i dalej na zachód, nad gminą Jasienica, intensywne opady deszczu rzędu 50 mm wody na metr kwadratowy wraz z burzą doprowadziły do wystąpienia z brzegów potoków i rzek. Intensywne opady deszczu spowodowały również wezbranie rzek w gminach Jaworze, Kozy, Wilamowice oraz Czechowice-Dziedzice. Liczba strażackich interwencji przekroczyła tysiąc.

Tak wysokiego poziomu wody w tych rejonach nie było nawet w czasie powodzi tysiąclecia w 1997 r., ani podczas późniejszych wielkich kataklizmów pogodowych. – Straty w samym Bielsku szacowane są na 20 mln zł, w gminach powiatów bielskiego na kolejne 80 mln zł. Szkody powstały zarówno w majątku komunalnym, jak i osób prywatnych. Zwyczajowa w takich sytuacjach zapomoga w wysokości 6 tys. zł to w zdecydowanej większości niewielki ułamek rzeczywistych kosztów przywrócenia gospodarstwa czy przedsiębiorstwa do użytku – mówi Stanisław Szwed, który sam widział ogrom zniszczeń na terenie gminy Jasienica.

– Należy podziękować strażakom, zarówno druhom z OSP, jak i zawodowym z Państwowej Straży Pożarnej, bo zareagowali błyskawicznie, chroniąc przed żywiołem mienie komunalne i prywatne, a następnie energicznie angażując się w usuwanie skutków powodzi. Ze strony instytucji państwowych tylko samorządy mocno wspierały działania służb i w zasadzie to wszystko – nie kryje rozczarowania poseł PiS. – Nasz teren odwiedził jedynie wojewoda śląski, ale ograniczył się do wyrażenia opinii na temat bieżącej sytuacji pogodowej. Nie przekazał jednak żadnych informacji, na jaką pomoc ze strony rządu mogą liczyć mieszkańcy czy poszkodowane samorządy – dodaje.

Poseł wyjaśnia, że wraz z innymi parlamentarzystami Prawa i Sprawiedliwości z naszego regionu złożył interpelację do premiera Donalda Tuska. Pytają w niej m.in. czy w związku ze szkodami, jakie wyrządziła powódź, premier zamierza uruchomić specjalny fundusz na rzecz poszkodowanych mieszkańców i samorządów, których infrastruktura uległa zniszczeniu, a także w jakiej wysokości i jakie będą kryteria przyznawania pomocy zarówno poszkodowanym mieszkańcom, jak i jednostkom samorządowym. W trakcie pytań w sprawach bieżących na posiedzeniu Sejmu, w odpowiedzi posłowie usłyszeli wyjaśnienia Wiesława Leśniakiewicza, podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, który mówił, że system dobrze się sprawdził, zadziałał adekwatnie do zaistniałej sytuacji, a sprawą udzielenia „ewentualnie pomocy” w imieniu rządu zajęli się wojewodowie. – Do ministerstwa należy skierować stosowne wnioski poprzez cały proces przygotowany na takie zdarzenia, wtedy zostaną podjęte decyzje związane z uruchomieniem środków pomocowych – mówił wiceminister Wiesław Leśniakiewicz. Utworzono komisje, trwa liczenie strat i ich weryfikacja zgodnie z procedurą obowiązującą w takich sytuacjach. – O realnej pomocy ani słowa – komentuje to Stanisław Szwed. (Ł)

Stanisław Szwed,

poseł Prawa i Sprawiedliwości:

Interpelację złożyliśmy ponad tydzień po nawałnicy, z niepokojem obserwując, że ze strony instytucji państwowych i samego premiera nic w tej sprawie się nie dzieje. Teraz mijają kolejne dwa tygodnie i dalej panuje cisza. Legendarna niemoc rządów Donalda Tuska znajduje swoje kolejne złowróżbne potwierdzenie: „nic nie możemy, więc na nic nie liczcie”.

Przypomina to sytuację z 2010 r. z gminy Porąbka. Wtedy premier Tusk się pojawił, ale załatwianie całej sprawy zrzucił na samorząd i wójta. To całkowite przeciwieństwo działań naszego rządu, gdy przy każdym kataklizmie sytuację na miejscu oceniali premierzy i ministrowie, za każdym razem oferując poszkodowanym ze strony rządu Rzeczpospolitej konkretną pomoc. Teraz zamiast działań premier urządził w Warszawie wiec partyjny, bo akurat zbliżały się wybory.