O rynku pracy na Podbeskidziu, ciągle poszukiwanych pracownikach i sposobach na ich znalezienie rozmawiamy z Leszkiem Stokłosą, dyrektorem Powiatowego Urzędu Pracy w Bielsku-Białej.

Redakcja: Sytuacja na obecnym rynku pracy przedstawia się coraz lepiej. Możemy jeszcze mówić w ogóle o problemie bezrobocia?

Leszek Stokłosa: Bezrobocie będzie istniało, choć oczywiście jego skala się zmienia. Na koniec ubiegłego roku poziom bezrobocia w Bielsku-Białej wyniósł 4,4 proc., a w powiecie bielskim – 7,3 proc. Gdyby odnieść te współczynniki w szerszej perspektywie, do kraju i województwa śląskiego, gdzie wynosi odpowiednio 9,8 proc. oraz 8,2 proc., to wyraźnie możemy mówić o niskiej stopie bezrobocia w naszym regionie.

Z czego wynika ta kilkuprocentowa różnica między miastem i powiatem?

Przede wszystkim z metody obliczania stopy procentowej, ale i kwestii tzw. zatrudnialności. W większym mieście są większe możliwości, to wynika naturalnie z lepszej dostępności do miejsc pracy. Duże znaczenie ma komunikacja miejska, która w Bielsku-Białej umożliwia szybsze dotarcie do pracodawcy. Niektóre rejony powiatu bielskiego są o tyle odległe, że mogą istnieć utrudnienia w dotarciu do miejsca pracy. Na przestrzeni ostatnich lat sytuacja pod tym względem jednak znacznie się poprawiła i generalnie nie mówimy już o żadnych barierach komunikacyjnych.

Nie tylko w naszym regionie, ale globalnie chyba jest łatwiej o pracę?

Niestety, osoby poszukujące zatrudnienia borykają się z różnymi trudnościami. Według mojej oceny i wszelkich analiz przede wszystkim istnieją często spore rozbieżności między oczekiwaniami samych bezrobotnych a możliwościami płacowymi pracodawców. Trzeba też pamiętać, że efektywne przeciwdziałanie bezrobociu prowadzi do nawiązania stosunku pracy na podstawie umowy o pracę. Umowy o dzieło, czy też zatrudnienie na podstawie umów cywilnoprawnych, nie dają pełni komfortu. Toteż pracodawcy asekurują się w kwestii zatrudniania nowych pracowników. I z ich punktu widzenia ma to swoje uzasadnienie, bo potrzebują w swoich firmach i zakładach ludzi odpowiednio wykwalifikowanych. Te oczekiwania nie zmienią się.

Jakie zawody są dziś tymi bardziej dostępnymi dla osób figurujących w rejestrach Powiatowego Urzędu Pracy?

Trudno wskazywać jednoznacznie bez szczegółowych analiz. Monitoring zawodów jest oczywiście prowadzony, ale sytuacja na rynku pracy ciągle się zmienia. Poza tym nie ma takiego rejestru, który uwzględniałby wszystkie osoby pozostające bez pracy. Szereg ofert realizowanych jest poprzez agencje pracy tymczasowej, bo nie ma obowiązku składania ich do naszego Urzędu. Obserwujemy, że znacznie trudniej o pracę w administracji, łatwiej dla przeciwwagi na stanowiskach robotniczych, do pracy typowo fizycznej, gdzie jest sporo ofert, ale nie ma na nie chętnych.

Na czym więc teraz polega rola urzędu pracy w pomocy osobom bezrobotnym?

Trzeba mieć świadomość tego, że urzędy pracy nie zlikwidują bezrobocia. Środki, którymi dysponujemy, pozwalają nam łagodzić sytuację braku pracy. A takich aktywnych form przeciwdziałania bezrobociu mamy sporo. Organizujemy staże, cieszące się bardzo dużą popularnością, a ponadto roboty publiczne, prace interwencyjne, czy w porozumieniu z gminami prace społecznie użyteczne. Udzielamy również dotacji na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej, refundujemy także tworzone u pracodawców miejsca pracy. W ubiegłym roku z naszego wsparcia skorzystało 1718 bezrobotnych. To znaczny poziom aktywizacji osób w stosunku do wszystkich osób u nas zarejestrowanych.

Organizujemy ponadto szkolenia, nierzadko na wniosek samych bezrobotnych. W roku 2015 z takiej formy skorzystało 158 osób. Najczęściej dodatkowe kwalifikacje, które wydatnie pomagają na rynku pracy, uzyskiwane są na obsługę kas fiskalnych, czy wózków widłowych. Dodam, że nasi podopieczni objęci są kompleksowym poradnictwem zawodowym, zaznajamiają się również z metodami samodzielnego poszukiwania pracy.

Nikogo bez wsparcia nie zostawiamy. A wszystkie wymienione formy na pewno przyczyniają się do tego, że w naszym regionie są tak niskie wskaźniki bezrobocia.

W jaki sposób weryfikujecie efektywność środków wydatkowanych na aktywizację?

Już przy okazji zawierania umowy o organizację stażu wymagamy, by po okresie stażowym pracodawca przynajmniej na trzy miesiące zatrudnił taką osobę w swoim zakładzie, co daje szansę lepszego przyjrzenia się stażyście. I przyznam, że ta forma współpraca wygląda dosyć ciekawie. Rzadko zdarza się bowiem, aby stażysta nie spełniał oczekiwań.

Gdy poszczególne formy aktywizacji dobiegają końca sprawdzamy efektywność, weryfikujemy zadowolenie pracodawców, otrzymując w ten sposób informację zwrotną. Z wieloma firmami mamy dobre kontakty, sami wychodzimy do nich z rozmaitymi propozycjami na aktywizację, która przyniesie wymierne korzyści zarówno im, jak też samym osobom bezrobotnym. Z rzetelnymi pracodawcami chętnie kontynuujemy współpracę, gdy ponownie składają do nas zapytania, czy wnioski.

Czy bezrobotni chętnie sięgają po środki na rozpoczęcie działalności gospodarczej?

Minął ten okres, gdy wpływało do nas po kilkaset wniosków. Dziś nie ma takiego już takiego boomu na zakładanie własnych firm, jak kiedyś. Rynek pracy jest wymagający, wcale nie jest łatwo utrzymać działalność przez rok, a taki jest obowiązek w przypadku sięgnięcia po dotację do wysokości 20 tys. zł.

Liczymy jednak, że ta forma będzie coraz powszechniejsza wśród naszych klientów i również w tym roku środki takie będą przyznawane. Wysokość pomocy jest podobna, jak w ubiegłym roku. Przystąpiliśmy już do naborów, od 1 marca ruszą pierwsze staże, które będą trwały nawet przez dziewięć miesięcy. Systematycznie uruchamiać będziemy kolejne formy wsparcia dla osób bezrobotnych.

Ta pomoc jest ważna i potrzebna. Urząd Pracy zwiększa szanse na zatrudnienie w przyszłości. Daje także nadzieję, a przecież gdy jej nie ma, to zwłaszcza osoby długotrwale bezrobotne często popadają w apatię, spada ich poczucie wartości. Wtedy skuteczne poszukiwanie pracy stanowi dużo trudniejsze wyzwanie.

Rozmawiali: Mirosław Łukaszuk, Marcin Nikiel