Rodzinne święta u Golców
Święta Wielkanocne to czas, w którym można odpocząć w rodzinnej, spokojnej i serdecznej atmosferze, nabrać zarazem sił na kolejne miesiące roku. Te szczególne dni będą w tym roku wyjątkowe w rodzinie braci Golców. ? Nasza mama obchodzi urodziny, więc szykuje się dodatkowa świąteczna i rodzinna impreza w jeszcze większym gronie ? mówi ?Gazecie Beskidzkiej? Łukasz Golec. Jak świąteczny okres przeżywany jest w Milówce, w rodzinie Golców?
Gazeta Beskidzka: Jak wyglądają wasze Święta Wielkanocne w Milówce?
Łukasz Golec: Wszystko zaczyna się już w Niedzielę Palmową. Wielki Tydzień jest dla nas przedsmakiem świąt. To czas spokoju, wyciszenia i zatrzymania się w tym szalonym pędzie, jaki serwuje nam świat. W miarę możliwości palmy wykonujemy sami. Troje naszych dzieci ? dwóch synów i córka, wkładają całe serce, by zrobić jak najładniejszą i jak najwyższą ? na tym to chłopakom przede wszystkim zależy ? palmę.
Pamiętam, jak zawsze w Wielki Piątek rano, mama myła nas zimną wodą. To taka ?zdrowa? tradycja, którą też wprowadziłem do mojego domu, co, o dziwo, spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem. Wiem, że dawniej młodzież obmywała się w zimnym potoku lub rzece, no, ale moim dzieciom póki co, oszczędzę mocnych wrażeń (śmiech).
Paweł Golec: Wielki Piątek to szczególny dzień, nawet jak na Wielki Tydzień. Tego dnia w domu panuje atmosfera wyciszenia. Kiedyś nie wolno było ciężko pracować w polu, czy w ogrodzie. Do dzisiaj to pozostało i jest przez nas zazwyczaj przestrzegane. Oczywiście, w Wielki Piątek malujemy pisanki, ponieważ w sobotę święcimy święconkę.
Jaki jest wasz sposób na zdobienie jajek? To u was szczególny rytuał, trzymacie się tradycji, czy raczej puszczacie wodze fantazji?
Łukasz: Korzystamy z naturalnych barwników. Gotujemy jajka m.in. w obierkach z buraków, czy z cebuli, aby nabrały koloru. Ale potem już nakładamy różnego rodzaju wycinanki, gumowe recepturki, aby uzyskać odpowiednie wzory. Potem dzieci puszczają wodze fantazji i ozdabiają różnościami, malują farbami, odpowiednimi kredkami albo pisakami.
A co z potrawami?
Łukasz: Pieczemy babeczki, baranki wielkanocne. Na Wielkanoc spożywamy dużo chrzanu, najlepiej świeżo ?wykopanego?. Robimy m.in. pastę z jajek i chrzanu. To jest pierwsza rzecz, która najszybciej znika z naszych stołów. Wszyscy to uwielbiamy. Na stole nie brakuje swojskich wyrobów, jak szynki, boczki, balerony, pasztety z królika. Jesteśmy wierni kuchni polskiej, bazując na produktach typu ?eko?, bo zaopatrujemy się u miejscowych rolników w naturalne sery, jaja, mleko. Te święta to niebo dla podniebienia.
Paweł: Moja żona Kasia robi przepyszne mazurki, makowce z przepisów mamy Ireny z Milówki i obowiązkowo swojską, białą kiełbaskę. Do tego na stole króluje żurek z jajkiem i swojską wędzonką.
Zdarza się wam zagrać w Wielkanoc w kościele dla mieszkańców?
Łukasz: Oczywiście! Wszystkie duże uroczystości kościelne są u nas bardzo muzyczne. U nas przecież prawie w każdym domu ktoś na czymś gra. W czasie uroczystości gramy więc naprzemiennie. Raz jedni, raz drudzy. Taką mamy piękną tradycję. W Milówce, albo w Łodygowicach, gramy z orkiestrą dętą na Rezurekcji. Staramy się zawsze wspomagać okolicznych muzyków zasilając szeregi orkiestry. To też jest nasza mała tradycja, jak tylko możemy, nigdy nie odmawiamy udziału.
Jaką macie tradycję w Poniedziałek Wielkanocny?
Łukasz: No cóż, w ten dzień tradycji musi stać się zadość... Kto pierwszy wstanie, ten pierwszy oblewa wszystkich wodą (śmiech). Dzieci przygotowują sobie sikawki już wcześniej. Chowają w zakamarkach, aby potem mieć szybko pod ręką. Po południu widać ekipy z wiaderkami. Odchodzą natomiast prawdziwe batalie na wiadra.
Paweł: Kiedy byliśmy jeszcze kawalerami, to w Milówce dawaliśmy mnóstwo radości poprzez polewanie wodą koleżanek. Niektóre do dziś to bardzo miło wspominają (śmiech).
Ile osób spotyka się przy wielkanocnym stole rodziny Golców?
Łukasz: Zazwyczaj kilkanaście. W tym roku jednak będzie inaczej, jeszcze więcej. To dlatego, że nasza mama obchodzi w tym okresie urodziny, więc szykuje się dodatkowa świąteczna i rodzinna impreza w jeszcze większym gronie. Zazwyczaj wcześniej ustalamy, kto co ma piec i co przygotować, jednym słowem jest wyraźny podział na role w święta. Zasiadamy przy stole, biesiadujemy i cieszymy się każdą wspólną chwilą.
Paweł: Jest czas na refleksje i zadumę podczas Świąt Zmartwychwstania Pańskiego i warto przy tej okazji zastanowić się, co tak naprawdę ważne jest w naszym życiu i kto jest ważny w naszych codziennych sprawach. Dokąd zmierzamy i w którym miejscu teraz jesteśmy.
Nad czym obecnie skupia się Golec uOrkiestra?
Łukasz: Obecnie przygotowujemy bardzo duży projekt symfoniczno-etniczny. Nad materiałem pracujemy przeszło cztery lata i właśnie w tym roku zamierzamy nagrać koncert dla TVP 1 w górach razem z Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia z Warszawy.
Paweł: W tym koncercie będą brać ponadto udział muzycy etniczni z różnych części świata, podopieczni naszej Fundacji Braci Golec oraz chór z Lublina Gospel Rain. To bardzo duże wyzwanie dla nas, a my takie właśnie najbardziej lubimy. Toteż, trzymajcie kciuki za ten koncert. Będziemy o nim na bieżąco informować.
Rozmawiał: Marcin Nikiel