Potrzebne są kompleksowe działania rządu, aby zapobiec spadkowi realnych dochodów polskich rodzin. – Są gotowe i skuteczne rozwiązania, trzeba je tylko wprowadzić – uważa poseł Ziemi Bielskiej Stanisław Szwed z Prawa i Sprawiedliwości.

– O tym, że koszty życia przeciętnej polskiej rodziny w ciągu ostatniego roku drastycznie wzrosły, nikogo chyba nie trzeba przekonywać – mówi poseł Stanisław Szwed. Według oficjalnych wskaźników inflacja wzrosła o 3,6 proc., ale już ta konsumencka, uwzględniająca wydatki na artykuły pierwszej potrzeby, była wyższa i wynosiła 4,7 proc. – A to znaczy, że właśnie tego rodzaju produkty i usługi wzrosły najbardziej, co boleśnie większość rodzin coraz częściej odczuwa – dodaje poseł. Aż o ponad 10 proc. wzrosły ceny użytkowania mieszkań i nośniki energii, które zawsze w koszyku wydatków stanowią jedną z najkosztowniejszych części. Tylko trochę mniej odczuwalny był wzrost kosztów usług edukacyjnych (9,2 proc.), zdrowotnych (5,5 proc.), rekreacji i kultury (5,5 proc.) czy żywności (4,8 proc.), która obok kosztów utrzymania domu była najbardziej dotkliwie odczuwalna.

W poprzednich latach rosnące ceny energii, towarów i usług były skutecznie niwelowane przez narzucany wzrost płac, wypłatę wielu świadczeń społecznych, skierowanych do rodzin, a także różnego rodzaju działania osłonowe. Dziś ceny dalej rosną, jednak już nie dochody, czego najlepszym przykładem stała się zapowiedź podwyżek wynagrodzeń budżetówki zaledwie o wskaźnik oficjalnej inflacji. – Prowadząc politykę szerokiego wsparcia dochodów Polaków, stopniowo likwidowaliśmy biedę, zwłaszcza wśród najbardziej na nią narażonych grup społecznych. Doprowadziliśmy też do tego, że przeciętne polskie rodziny mogły sobie na więcej pozwolić, czego symbolem stały się rodzinne wczasy nad morzem. Dziś po roku rządów Donalda Tuska i jego koalicjantów te aspiracje Polaków znów stają pod znakiem zapytania – wyjaśnia Stanisław Szwed, w rządach Zjednoczonej Prawicy wiceminister odpowiedzialny za politykę społeczną.

Bardzo wyraźnym sygnałem pogarszającej się sytuacji materialnej polskich rodzin stał się wzrost liczby i kwot tzw. chwilówek. W pierwszych trzech kwartałach ubiegłego roku firmy pożyczkowe wypłaciły 4,2 mln pożyczek gotówkowych – co stanowi wzrost o 35,3 proc. w porównaniu do tego samego okresu 2023 r. – na kwotę niemal 10,9 mld zł, a więc nastąpił wzrost o 54,9 proc. Przypomnijmy, chwilówki to pożyczki gotówkowe udzielane szybko i na uproszczonych zasadach, za to najbardziej kosztowne w trakcie spłat. Korzystanie z nich może prowadzić do problemów finansowych, często bowiem, aby je spłacić w krótkim terminie, zaciąga się kolejne zobowiązania i w ten sposób wpada w spiralę zadłużenia. – Przez całe lata przed 2015 r. tysiące polskich rodzin właśnie chwilówkami łatało dziury w portfelu w oczekiwaniu na wypłatę. Zaciągali je tylko ci, których do tego zmuszała sytuacja – mówi bielski poseł.

Dodaje, że kandydat na prezydenta Karol Nawrocki, popierany przez PiS, przedstawił projekty obniżenia VAT: do 0 proc. na żywność oraz z 23 do 8 proc. na energię i gaz. – Te inicjatywy są zbliżone do tych, które wprowadziliśmy w poprzednich latach, dlatego je wspieramy. Składamy trzy projekty ustaw w tych sprawach i liczymy, że zostaną poparte przez rządzącą większość – mówi poseł. (Ł)

Stanisław Szwed,

poseł Prawa i Sprawiedliwości:

Sytuacja finansowa polskich rodzin pogarsza się z miesiąca na miesiąc i najlepiej widać to na przykładzie chwilówek. Nic w tym dziwnego, skoro ceny systematycznie rosną. Rosną ceny żywności, usług, potrzebnych nam w codziennym życiu towarów. I przede wszystkim prądu, gazu, wody, także wszelkiego rodzaju opłaty komunalne. Wraca to, co było zmorą wielu polskich rodzin przed 2015 r., a więc życie od pierwszego do pierwszego, z ciągłymi wyrzeczeniami i bez możliwości zaoszczędzenia na większe domowe wydatki.

Co najgorsze, rząd nic nie robi, aby temu zapobiec. Zadłuża budżet kraju, ale nie wiadomo, co dzieje się z deficytem, na pewno nie służy on poprawie sytuacji materialnej Polaków. Proponujemy powrót do sprawdzonych rozwiązań, tzw. tarcz, które zarówno w czasie pandemii, jak i po wybuchu wojny na Ukrainie i globalnym wzroście cen nośników energii, pozwoliły utrzymać poziom życia. Niestety, jak na razie rządu Donalda Tuska takie rozwiązania nie interesują, a innych nie proponuje.