Mirosława Nykiel, do niedawna posłanka Ziemi Bielskiej, w czerwcu, podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego, uzyskała mocne poparcie mieszkańców województwa śląskiego, przede wszystkim jego południowej części. Dziś jako europarlamentarzystka Platformy Obywatelskiej i Europejskiej Partii Ludowej mówi o nowej perspektywie, w jakiej jej przyszło teraz pracować na rzecz regionu.

 

Redakcja: Działalność parlamentarna, i to w różnych rolach, nie jest pani obca. Czy ułatwiło to pani odnalezienie się w nowej rzeczywistości Parlamentu Europejskiego? Co zaskoczyło Panią najbardziej i co było największym wyzwaniem w pierwszych tygodniach?

Mirosława Nykiel: Zaskoczyła mnie różnica w skali i to pod każdym względem. Parlament Europejski to ogromny kompleks budynków, mnóstwo pracowników, różnych departamentów czy wypracowanych przez lata procedur, które trzeba przestrzegać. Proszę mi wierzyć – jest tu co robić. Mój standardowy dzień pracy zaczyna się o godzinie 9, a często kończy dopiero po 20. W tym czasie spotykam się, uczestniczę w grupach roboczych, głosowaniach, rozmowach z mediami czy w organizacji różnych wydarzeń i konferencji.

I mam satysfakcję, bo mimo że moja kadencja trwa dopiero pół roku, to już wiele udało się zrealizować. Jako przykład podam inicjatywę „New Education Forum 2024”, podczas której młodzi ludzie z całej Polski – i nie tylko – przedstawiali swoje pomysły na poprawę systemu edukacji i danie im narzędzi do samorozwoju.

Wyjazd do Brukseli z reguły oznacza jednak mniejszą aktywność na miejscu, tu, w regionie. Jak wygląda to w pani przypadku?

Nie ma się co oszukiwać, praca w Parlamencie Europejskim wymaga obecności w Brukseli bądź Strasburgu praktycznie każdego tygodnia. I tu właśnie widać kolejną różnicę – w porównaniu do jednego bądź dwóch posiedzeń Sejmu w miesiącu.

Natomiast – i chciałabym to wyraźnie podkreślić – nie oznacza to w moim przypadku, że sprawy regionu będą teraz dla mnie bardziej odległe. Intensywnie pracuję w regionie w weekendy, a moje biuro poselskie jest stale otwarte dla obywateli. Pozostaję ze współpracownikami cały czas do dyspozycji i reagujemy na bieżące wydarzenia, jak choćby organizując nie tak dawno zbiórkę na rzecz powodzian.

Dodam też, że przedstawiciele różnych branż i zawodów z naszego regionu spotykają się ze mną w Brukseli. Jako posłanka do Parlamentu Europejskiego mogę również zapraszać dwie grupy wycieczkowe rocznie do Brukseli i będę chciała w ten sposób zapoznawać mieszkańców Podbeskidzia i województwa śląskiego z moją pracą oraz codziennym funkcjonowaniem instytucji unijnych. Zamierzam zapraszać do Brukseli zwłaszcza uczniów, seniorów, a także przedsiębiorców.

 

Do tej pory była Pani aktywnym politykiem w skali regionu i kraju, miała swoją markę, pod którą była dobrze znana, jak wspieranie kobiet oraz rozwój przedsiębiorczości, najczęściej połączone ze sobą. Co teraz, z obecnej perspektywy europejskiej, w tych zainteresowaniach się zmienia?

Tylko właśnie ta zmiana perspektywy, bo moje zainteresowania i poglądy na wagę tych tematów się nie zmieniły. Pracuję w dwóch komisjach w Parlamencie Europejskim: Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) oraz Równouprawnienia i Praw Kobiet (FEMM). W tej pierwszej naszym głównym zadaniem na obecną kadencję będzie wypracowanie rozwiązań, zwiększających konkurencyjność gospodarek polskiej i unijnej. Walczę również o jak najlepsze warunki zielonej transformacji w województwie śląskim, aby była ona sprawiedliwa, a jednocześnie nie doprowadziła do pogorszenia się jakości życia ludzi i likwidacji miejsc pracy.

Z kolei na zagadnienia dotyczące kobiet kładziemy duży nacisk w kontekście walki z przemocą wobec nich. Pozostaję dzięki temu w działalności, w którą od wielu lat chętnie angażowałam się w regionie w ramach Kongresu Kobiet Podbeskidzia, przy bardzo dobrej i wartościowej współpracy różnych środowisk. Rok 2025 to kolejne wyzwania w tym względzie, m.in. mające związek z inicjatywą „OdważniBB” czy szeroko pojętą profilaktyką zdrowotną, które będą jednym z tematów serii spotkań w regionie, planowanych na najbliższe miesiące.

 

O Unii Europejskiej dużo mówi się w kontekście tego czy w niej trwać, czy może jednak z niej wyjść. Pani stale i twardo opowiada się za obecnością Polski w niej.

Najlepiej za Unią Europejską przemawia fakt, ile dziś państw i społeczeństw ubiega się o członkostwo w niej. Proszę spojrzeć na ostatnie wydarzenia w Gruzji, gdzie ludzie z flagami unijnymi w rękach dzień w dzień demonstrują i bardzo często doznają przemocy ze strony służb państwowych.

My również przez dziesięciolecia marzyliśmy o przynależności do świata zachodniego i Wspólnoty Europejskiej. Właśnie to członkostwo zapewniło nam największy skok cywilizacyjny, może nawet w całej ponadtysiącletniej historii naszego kraju. W ślad za wejściem do Unii bezsprzecznie poprawiła się jakość naszego życia, praktycznie wszystkich.

Pamiętajmy, że łatwo przyzwyczaić się do dobrego, dlatego niektórym przychodzą dzisiaj do głowy nierozsądne pomysły, w tym również kwestionowanie naszego członkostwa w UE. Doskonale wiem jednak, że Polacy to mądry naród. I głęboko wierzę, że nigdy nie dopuszczą do władzy polityków, którzy głoszą niebezpieczne teorie, nawołując do radykalnych i nierozważnych zmian.

 

Na przełomie roku w Polsce rozgorzały pierwsze emocje związane z przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi.

To prawda, bo w roku 2025 czeka na nas bardzo ważna bitwa, a mianowicie wspomniane wybory prezydenckie. Dlaczego takie jest ich znaczenie? Bo bez prezydenta, umiejącego współpracować z rządem i nieblokującego absolutnie każdej jego decyzji, reformowanie naszego kraju czy rozliczenie poprzedników za dokonane złodziejstwa, a wreszcie i realizacja programu – na który przecież miliony obywateli zagłosowało w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych – nie będzie możliwa. Dlatego już dzisiaj proszę o wielką mobilizację i pomoc w wygranej naszemu kandydatowi Rafałowi Trzaskowskiemu.